Za coś takiego należą się filmowi punkty dodatkowe!
Ani w Hollywood ani w Bollywood nie do pomyślenia!
też zwróciłam na to uwagę, na dodatek nikt nie wyglądał tu jak bóg seksu, a po domu chodzili w dresach i kapciach. Kobiety nie były idiotkami a faceci maczomenami. Podobało mi się :-)
Tak to już jest. Tylko w Polskich serialach, czy filmach z US wszystko jest idealne. A prawda jest taka, że te dresy i kapcie to taka norma, a seksualność to w marzeniach sennych lub w fantazjach :) Zresztą były też o tym filmy jak to ludzie oczekują bajkowego życia. Pamiętam nawet takie odcinki w "gotowych na wszystko" gdzie panie brały jakieś leki na adhd by być doskonałe 24/24. A w efekcie, w życiu realnym taka "żona" kończy marnie. W sumie " American Beauty " mówi o takim życiu złudzeniami i kłamstwem.
Dlatego im więcej dresu w domach i zwykłych ludzi na ekranie tym lepiej. Może i w nie jednym związku przez to się polepszy :P A tak to ciągłe "szukanie" i oczekiwanie czegoś lepszego. A finalnie dochodzi się do głębokiej samotności ...
Nie wiem tylko po co miałbym oglądać normalność. "Dresy" i "zwykli ludzie"? po co mam na to patrzeć? Dobrze, że chociaż katastrofa jest piękna (a może nie jest, nie wiem nie widziałem jeszcze filmu).
Ja generalnie rozumiem o co Ci chodzi, ale jeśli weźmiemy to dosłownie to znajdziemy się na biegunie przeciwnym do Bollywoodu, chociażby. To ja już wolałbym poduszkę na parapecie położyć.
Nic nadzwyczajnego, w Norwegii wykonywanie meskich zawodow przez kobiete jest powszechne. Norweskie obyczaje, ot co.
Dokładnie. Często jest tak ze to mężczyźni musza służyć kobietom w tym kraju. Prawie zawsze spotkałem się z tym ze kierownikiem instytucji jest kobieta. Ale tez kobiety wykonują często czysto męskie profesje w Norwegii. Taki kraj. Może ten film nie jest idealny ale taki dosyć prawdziwy, prawdziwe błoto, szczątki aut i inne bardzo realnie wyglądające zniszczenia. Zrobienie takiego filmu w Polsce jest nie wykonalne.
Obawiam się, że zrobienie w Polsce filmu ze sztucznym błotem i szczątkami aut jest jeszcze mniej wykonalne.
Mam kilka koleżanek co nawet same zmieniają koła w aucie, robią remonty mieszkań. I tak tak, mają cycki i wyglądają jak kobiety a nie faceci :"D
Ale kto w ogóle wymyślił że kobiety które radzą sobie z naprawami mieszkania, mebli i załatwianiem różnych spraw samodzielnie są babochłopami? Serio, to normalne umieć naprawić kran (ja umiem ha!), zrobić remont i wymienić koło w aucie. I ich kobiecość nic na tym nie cierpi.
Nie wiem kto wymyślił. Ale jest taki pogląd. Dlatego zaznaczyłem to w poście.
Robienie remontu to ciekawe. Bo dla jednego to malowanie ścian, a dla drugiego wymiana ścian, nowa elektryka, płytki ... Dwa nie każdy facet to potrafi a co dopiero kobietka.
Wiem, wiem ale z drugiej strony pochodzenie stereotypów też jest ciekawe.
Co do remontu to myślę, że to kwestia zaradności. Też bym nie wiedziała jak pomalować ściany (jaką techniką, jakim pędzlem, jaką farbą itp) czy poskładac półkę ale zamiast kogokolwiek prosić o wyręczenie siadłabym do kompa i cały dzień robiła research plus spytała znajomych o rady. Tak by wiedzieć co robić żeby nie schrzanić.
"równorzędność partnerów"
- bardziej równoważność (partnerów)... ale nie mylić z - tożsamością.
Każdy w związku ma pewne predyspozycje i te predyspozycje obu stron są ważne. A jakie one są - to już kwestia wewnętrzna danego związku.
A schematom - na pohybel...
Pozdrawiam "z gabinetu" :)
Jeśli mówimy o związku partnerskim to tak, ale jeśli mówimy o związku damsko-męskim....
Weź porcję wody i tyle samo ognia...
Akurat w tym filmie związek został brzydko przedstawiony i nie chodzi mi tu o ten zlew. Ona go stłamsiła i zdominowała, on nie potrafił walczyć. Jestem pewien, że to ona go przekonała (zmusiła?) to zmiany ulubionej pracy. To nie było ani trochę partnerskie / równorzędne / równoważne.
Of kors katastrofa wszystko zmieniła na lepsze, ale co by było, gdyby nie ta fala? Koleś by się pewnie w tym garniturze do reszty sfrustrował, a ona by nim sterowała jeszcze bardziej.
Ane Dahl Torp w roli spisała się świetnie. Przede wszystkim jej postać jest moim zdaniem jedyną dobrą rzeczą w tym filmie. Historia jakich wiele. Najsłabszą stroną tego filmu są właśnie postaci. ALE postać Idun po prostu powalała od początku do końca. Nic dziwnego, że potrafi naprawić kran, kiedy ma tak żałosnego nastoletniego syna... Przynajmniej mąż się ogarnął gdzieś w połowie.
Tak to poustawiali, w końcu to skandynawskie kino. Tam to facet nawet sikać powinien na siedząco. Ale chyba jeszcze nie przeszło. Z Twoim komentarzem jest pewien problem, nie wiadomo czy się wypowiadasz o aktorach czy o postaciach? Syn jest żałosny, mąż się ogarnął, ale Torp spisała się świetnie. Jedyne co łączy Twoje oceny, to negatywizm odnośnie tego co męskie. O to chodzi?
Boże, to było tak dawno... Przeszło pół roku temu.
Kiedy mówię postaci mam na myśli postaci. Ale tutaj zarówno postaci męskie, jak i męscy aktorzy spisali się moim zdaniem marnie. Idun jako postać i Ane Dahl Torp jako aktorka wręcz przeciwnie.
Od razu na starcie odbiorca dostaje dawkę skandynawskiego dydaktyzmu, ale film tak ogólnie ogląda się bardzo dobrze :)
Zgoda co do tego, co napisał powyżej Macabre, film ma sporo dydaktyki o właściwych relacjach, choć ojciec się zrehabilitował na końcu. Tylko a propos klucza, ostrożnie z metalowym przy dokręcaniu plastikowych części ;-)
No nie wiem czy sie jej należą takie wyrazy uznania. Każdy kto naprawiał coś pod zlewem wie, że najpierw zakręca się główny zawór, zamiast pracować w fontannach wody i zalać pół kuchni. Może to był skandynawski dydaktyzm, a może mrugnięcie okiem - patrzcie jak by naprawiała hydraulikę kobieta:)
Potem też nie jest lepiej. Wszystko ocieka wodą, stoją w niej po pas, a ta gmera w bezpiecznikach i włącza prąd!!!