To dzieło można pokazywać studentom filmówki ucząc o tym, jak nie robić filmów. Nic tu się nie zgadza. Fabuła wtórna do bólu. Policjant rozwodnik pracoholik o ponurej powierzchowności samotnie zaniedbujący nastoletniego syna, który jest gwiazdą lokalnej policji i wręcz musi wziąć kolejną bardzo trudną sprawę, bo jak nie on, to nikt. Fatalna gra aktorska, główny bohater bez cienia charyzmy, sztywny jak pień, sprawia wrażenie wręcz niezaangażowanego w sprawę. Jest tak słabo zbudowany, że mam gdzieś jego losy i rozwój akcji, inni bohaterowie podobnie słabej konstrukcji. Wątki poboczne sztuczne, pobudowane na siłę i tak mało wiarygodne, że aż strzyka. Dramaty wokół śmierci tak żadne, że nawet cień współczucia ani żadnej innej emocji nie pojawia się na horyzoncie. Wrażenie ogólne - sztampa scenariuszowa z dużymi nieścisłościami i naciągnięciami fabularnymi kwadratowo zagrana przez kiepskich aktorów, trzy z dwoma za krajobrazy, nie należy do tego siadać.