O tym, że jest to podróż sentymentalna świadczy choćby doskonała ścieżka składająca się z
utworów zaliczających się dziś do klasyki ówczesnych subkultur.
Nie jest to na szczęście kolejna głupawa komedyjka o jaraniu (jak sugerują trajlery i główna
strona filmu), tylko dobry dramat, który porusza temat końca pewnej epoki i pewnego rodzaju
myślenia.
Film pokazuje nam wspomnienie z okresu, w którym w branży narkotykowej zwyciężyła "żądza
pieniądza", tzn - dilerzy zaczęli masowo handlować 10x droższą "twardzizną", a że handel
twardymi i miękkimi narkotykami często łączono, dlatego taki diler stał się wrogiem publicznym
nr 1. Politycy, którzy wówczas jak i dziś na niczym się nie znają zdelegalizowali wszystko do
kupy, a radosny hippis stał się potencjalnym bandytą. - Tak to widzę ;)
PS: jeżeli ktoś tłumaczy film z angielskich napisów, to chętnie pomogę!